Tak jak wspominałam w moim poprzednim artykule, 24 sierpnia zorganizowałam Piknik ARMY w przepięknym szczecińskim Parku Kasprowicza. Tak naprawdę ten pomysł mi podsunęła znajoma ARMY, która stwierdziła że super by było jeszcze raz się spotkać w Meet Up-owym gronie zanim rozpocznie się rok szkolny, a ja jej przyznałam całkowitą rację. Mimo iż nie każdy uczestnik mojej pierwszej imprezy mógł przyjechać do Parku to i tak bawiliśmy się w pokaźnym, 19-osobowym składzie i spotkanie można uznać za bardzo udane. Piknik ten był też niejako uzupełnieniem Meet Upu, gdyż przeprowadziłam na nim atrakcje, na które w Grocie mi zabrakło czasu.
Gdy wszyscy uczestnicy dotarli na miejsce, Piknik rozpoczęłam tradycją Szczecińskiego Klubu Azji – rundą z pomarańczą (choć w tym przypadku była to runda z brelokiem Totoro), której nie mogłam przeprowadzić na Meet Upie ze względu na zbyt dużą liczbę osób. Tradycja ta polega na tym, że gdy na spotkanie klubu przychodzi ktoś nowy, siadamy w kole i każdy po kolei się przedstawia i opowiada o swoich zainteresowaniach i działalności w Klubie, trzymając w ręce pomarańczę. W naszym przypadku opowiadaliśmy o tym, od kiedy jesteśmy ARMY, jak poznaliśmy BTS, kto jest naszym biasem i bias wreckerem oraz kogo udało nam się wciągnąć do fandomu. Rundę z Totoro zakończyliśmy oklaskami ????.
Kolejną atrakcją spotkania była podstawa każdego k-popowego spotkania – random dance. Podczas rundy z Totoro okazało się, że w naszym gronie było kilka tancerek i to głównie one tańczyły do losowych fragmentów piosenek różnych zespołów, nie tylko BTS, a pozostali uczestnicy siedzieli w 2-3 grupkach, obserwowali tańce i rozmawiali o BTS i anime oraz ogólnie się integrowali.
Gdy muzyka ucichła przeprowadziliśmy kilka rund tzw. Saito-san game, aby lepiej utrwalić w głowach nasze imiona. Jest to japońska gra rytmiczna polegająca na tym, że gracze stoją/siedzą w kole i wybijają rytm, który pierwsza osoba wyznaczyła formułką Saito kara hajimeru rizumu ni awasete (zaczynając od Saito dopasuj się do rytmu – przyp. tłum.). Następnie, zaczynając od tej pierwszej osoby, należy powiedzieć imię kogoś innego i numer (np. Monika, 3). Wywołana osoba musi powiedzieć swoje imię tyle razy ile wskazał numer (czyli w tym przykładzie jest to Monika, Monika, Monika), a następnie znowu powiedzieć imię kogoś innego i numer. Wszystkie te wyliczanki należy robić zgodnie z rytmem nadanym na początku, a kiedy wszystkie osoby zostaną wywołane, ostatnia osoba zamiast swojego imienia mówi Saito, po czym wszyscy uczestnicy kończą grę mówiąc „Saito desu! (Jestem Saito – przyp. tłum.)”. BTS zagrali w tę grę podczas trzeciego fanmeetingu w Japonii, grając w wersję Boudan, zamiast Saito mówiąc na końcu Boudan desu! (ponieważ japońska nazwa zespołu to Boudan Shounendan), a my zagraliśmy w wersję ARMY. Muszę przyznać, że szło nam dużo lepiej, niż chłopakom z zespołu, w naszych rozgrywkach było o wiele mniej chaosu.
Ostatnią atrakcją Pikniku były kalambury, oczywiście z hasłami związanymi z BTS. Podzieliłam je na 3 kategorie – członek zespołu, tytuł piosenki i mem/wewnętrzny żart fandomu. Podzieliliśmy się na 3 zespoły (i według tradycji z programu „Run, BTS!” zespoły nosiły nazwę Kim Seokjin, Seokjin Kim i Worldwide Handsome), jedna osoba pokazywała dla wszystkich i drużyna, która odgadła hasło pokazywała kolejne. Bawiliśmy się przednio, mimo iż hasła były po angielsku nie mieliśmy większych problemów z odgadywaniem, a jedno hasło zostało odgadnięte zanim pokazujący zdążył cokolwiek zrobić. Po kalamburach zaśpiewaliśmy razem kilka piosenek i poprzypominaliśmy sobie więcej memów i fandomowych żartów. Spotkanie było bardzo sympatyczne i przyjemne, mam nadzieję, że wkrótce uda mi się zorganizować kolejne. Aby ułatwić sobie to zadanie oraz zadbać, żeby uczestnicy mogli pozostać ze wszystkimi w kontakcie po Pikniku założyłam na Facebooku grupę “ARMY Pomorze Zachodnie”. Jeśli wśród czytających niniejszą relację znajdzie się fan BTS mieszkający w naszym regionie, gorąco zachęcam do dołączenia do nas! (link do grupy – kliknij tutaj)
P.S. Obrazek wyróżniający niniejszy artykuł, za który jeszcze raz serdecznie dziękuję, jest autorstwa Oli Hadryk.