Chińska scena muzyki metalowej

W latach 80. ubiegłego wieku muzyka metalowa przechodziła na Zachodzie swój renesans. Poza istniejącym od drugiej połowy lat 60. ciężkim brzmieniem, kształtowały się formy bardziej ekstremalne. Z drugiej strony pojawiła się równocześnie dużo bardziej komercyjna odmiana – glamour metal. Blok Wschodni pozostawał nieco w tyle, również w dziedzinie rozrywki. Wschód szybko nadganiał zaległości, w końcu kultura nie znosi próżni i jeszcze pod koniec wspomnianej dekady obywatele Chińskiej Republiki Ludowej doczekali się własnych zespołów metalowych.

Pierwszą grupą, która odniosła sukces była, założona w Pekinie w 1989 r., Tang Dynasty (Tang Chao, 唐朝). Rok ten obfitował w liczne przełomowe wydarzenia w państwach bloku wschodniego, w tym również w Chinach. Po masowych protestach młodzieży na placu Tiananmen lider zespołu Kaiser Kuo wyjechał do USA (był w połowie Amerykaninem), a jego miejsce zajął Liu “Lao Wu” Yijun, stając się pierwszym znanym w Chinach “solowym wymiataczem”. W 1992 r. zespół wydał swój pierwszy album Dream return to Tang Dynasty. Słowa i aranżacje miały nawiązywać do chwalebnych wieków cywilizacji chińskiej. Muzycznie album oscylował pomiędzy rockiem progresywnym a heavy metalem z charakterystycznym wokalem przypominającym zaśpiew znany z chińskiego folkloru i opery pekińskiej. Album rozszedł się w oficjalnym obiegu w 2 milionach egzemplarzy, liczba rozprowadzonych pirackich kopii jest nie do oszacowania. Zespół przez lata wielokrotnie zmieniał swój skład, zdarzały się też powroty. Jedynym obecnie członkiem grupy, będącym jej założycielem, jest Ding Wu, wokalista i gitarzysta rytmiczny. Tang Dynasty nie należy też do grup regularnie wydających albumy. Drugi krążek Epic wyszedł w 1998 r. Na trzeci, Romantic knight, trzeba było czekać kolejnych 10 lat, natomiast w 2013 r. grupa wydała ostatni jak dotąd album Thorn.

Tang Dynasty przetarła szlak innym zespołom, które zaczęły się pojawiać liczniej w latach 90. Coraz więcej z nich adaptowało jeszcze ostrzejsze brzmienie rodem z Zachodu, takie jak thrash metal, zachowując chińską poetykę tekstów. W drugiej połowie dekady, kiedy cięższa muzyka traciła na popularności w świecie, w Chinach mieliśmy do czynienia z jeszcze większym rozrostem sceny. Końcówka lat 90. przyniosła dodatkowo powstanie dwóch magazynów poświęconych metalowi – Extreme Music (极端音) w 1999 r. i Painkiller w 2000 r., które wychodzą do dziś.

Początek obecnego stulecia przyniósł dalszy spadek popularności tradycyjnego metalu na Zachodzie i utrzymanie status quo jeśli chodzi o tę scenę w Chinach Ludowych. Od ok. 2005 r. coraz częściej odbywały się koncerty metalowe z udziałem zachodnich gwiazd, supportowanych przez lokalne zespoły. W Pekinie wystąpili m.in. Cannibal Corpse, Testament, Nightwish, Opeth czy Helloween. W 2012 r. doszło do kilku wydarzeń, które przyniosły chińskiej scenie większą rozpoznawalność w na świecie. Portal Rock in China wydał kompilację utworów “Core in China”, która cieszyła się sporą popularnością, a 3 zespoły rodem z Chin (Suffocated, Yaksa i The Falling) wystąpiły na słynnym koncercie Wacken Open Air.

Obecnie metal jest nadal niszowym gatunkiem muzycznym w Chinach, podobnie jak na całym świecie, jednak miejscowi fani mają w czym wybierać. Wśród zespołów mamy przedstawicieli każdego znanego na świecie podgatunku ciężkiego brzmienia. Metal ma swoich dedykowanych wydawców – Dying Art, Pest, Hormone, WV Sorcerer, czy wspomniany wcześniej Rock in China. Gadżety sprzedaje 666 Rock Shop. Występują oczywiście kluby muzyczne dedykowane metalowi – pekiński 13 Club czy Black Iron w Nanchangu. Chińskie zespoły są poza tym zaskakująco sprawne w korzystaniu z zachodnich platform streamingowych (np. Bandcamp, Spotify czy Last.fm) do swojej promocji na świecie.

Moim zdaniem do rozpoznawalności sceny chińskiej (i innych dalekowschodnich) na świecie przyczyniło się w znacznej mierze powstanie folk metalu. Podgatunku, który, owszem, zrażał do siebie niektórych zagorzałych fanów ciężkiego grania, jednak fascynował ludzi spragnionych kontaktu z muzyką dawną, “wymieszaną” z brzmieniem gitarowym. Dzięki ogólnoświatowym portalom internetowym osoby ciekawe brzmień bardziej orientalnych mogły się zapoznać chociażby właśnie z metalem chińskim.

W ten sposób prześledziliśmy cztery dekady historii chińskiej sceny metalowej, jednak poza prekursorami z Tang Dynasty nie zaprezentowałem dotąd innych, wartych posłuchania, wykonawców. Uczynię to pokrótce według kolejności ich powstawania.

Black Panther (黑豹, Hei Bao) – zespół powstał w 1987 r, czyli jeszcze przed Tang Dynasty, jednak jest bardziej rockowy/glam metalowy niż stricte metalowy i mocno “zachodni” muzycznie. Aktywny do dziś.

Suffocated (窒息) – grupa thrashmetalowa istnieje od 1996 r., wydała do tej pory 4 albumy. Jedna z bardziej rozpoznawalnych chińskich grup poza granicami kraju.

Yaksa (夜叉, Yecha) – kolejny zespół z Pekinu, funkcjonujący od 1997 r., grający metalcore/nu metal i podobne “połączenia” metalu z innymi gatunkami. Zaskakujące jest to, że byli niezwykle na czasie, gdyż muzyka, którą grają właśnie pod koniec lat 90. osiągnęła swój szczyt popularności na świecie.

Zuriaake (葬尸湖) – grupa istniejąca od 1998 r., założona w Ji’nan, a grająca black metal. Nazwa ma nawiązywać do sumeryjskiego bóstwa wiatru i chmur Zu oraz jeziora i pochówku. W tekstach grupa porusza tematykę smutku, osamotnienia i jesiennej atmosfery.

Ego Fall – pochodzący z Mongolii Wewnętrznej artyści wykorzystujący tradycyjne instrumenty w połączeniu z cięższym metalcore’owym brzmieniem. Teksty utworów nawiązują do historii Mongolii.

Screaming Savior (惊叫基督 lub惊极) – grupa z Szanghaju, od 2001 r. grająca symfoniczny black metal. Do tej pory wydała 4 albumy, piąty ma być niedługo wydany.

Voodoo Kung-fu (零壹) – chyba jeden z najoryginalniejszych zespołów chińskiej sceny, łączący tematykę polityczną i religijną z brzmieniem gitarowym i tradycyjnymi instrumentami, a wokalnie ze śpiewem operowym. Powstał w 2003 r. (wcześniej pod inną nazwą), od 2013 r. lider zespołu Li Nan przeniósł się do Los Angeles. Obecnie poza nim w składzie nie ma innych Chińczyków.

Lunar Eclipse – grupa z prowincji Fujian, istniejąca od 2003 r. Podaję jako ciekawostkę, gdyż grają tzw. viking metal, czyli nawiązujący do mitologii i historii ludów nordyckich. Dodatkowo za ostry wokal odpowiada w zespole kobieta – Tang Bo.

Explosicum () – typowy “zachodni” thrash metal, szybki i ostry, rodem z Nanchang. Grupa istnieje od 2005 r. i jest chyba najbardziej znaną w Chinach spośród wykonawców tego podgatunku metalu.

Tengger Cavalry – założony w Pekinie w 2010 r. zespół melodic death/folkmetalowy. W tekstach nawiązuje przede wszystkim do tengri – środkowoazjatyckiego szamanizmu i mitologii. W 2015 r. zapełnili słynną Carnegie Hall. Niestety w ubiegłym roku zmarł lider zespołu, wokalista wykonujący tradycyjny gardłowy zaśpiew Tianran Zhang. Nie znana jest przyszłość zespołu po jego śmierci.

Nine Treasures – ostatni na tej liście zespół nawiązujący do tradycyjnej mongolskiej muzyki, używający dawnych instrumentów i gardłowego śpiewu. Powstał w 2010 r. w Pekinie, jednak wszyscy członkowie pochodzą z Mongolii Wewnętrznej. Jest związany z nimi polski akcent. W 2016 r. wystąpili na Małej Scenie podczas 22. Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą. Ich występ tak bardzo przypadł do gustu publiczności, że nagrodzono ich Złotym Bączkiem i możliwością występu rok później na Dużej Scenie. O dziwo, zdecydowali się przyjechać ponownie i zachwycili publiczność ponownie, czego byłem naocznym świadkiem.

Black Kirin (黑麒) – grupa z Changchun założona w 2012 r. grająca melodic death/folk metal. Nazwa nawiązuje do mitycznego stworzenia, które miało przynosić szczęście. Miejscami używają tradycyjnych instrumentów i śpiewu rodem z opery pekińskiej. W tekstach snują opowieści o historii Państwa Środka.

Chińska scena metalowa jest niestety malutka, nie tylko porównując ją z liczbą ludności tego kraju lub ilością zespołów metalowych w mało zaludnionych, acz kipiących metalową żywiołowością państw skandynawskich. Na dość wiarygodnym portalu metal-archives.com, na którym każdy może dodawać znane sobie zespoły metalowe (same zespoły też to robią), widnieją jedynie 322 zespoły z Chin (stan na 21.03.2020 r.), podczas gdy w malutkim Singapurze jest ich 280. Gdzież tu się równać do ponad 4000 zespołów w Finlandii? Niewielkość sceny wynika oczywiście z funkcjonującego w Chinach systemu politycznego oraz zapóźnienia tego kraju w przyjmowaniu zachodnich wzorców pop-kulturowych. W końcu scena powstawała gdy na świecie popularność metalu stopniowo malała, nie było więc szans żeby znacznie się rozrosła. Jednakże, chińska scena metalowa prezentuje szeroki wachlarz podgatunków tej muzyki. Znajdzie na niej coś dla siebie zarówno miłośnik typowego “zachodniego” tradycyjnego grania metalowego, jak i poszukiwacz egzotyki. Mam nadzieję, że ktoś z Czytelników znajduje się w którejś z tych dwóch grup.

Zainteresowanych tematem dalekowschodnich scen metalowych zapraszam do kontaktu ze mną za pośrednictwem strony Szczecińskiego Klubu Azji lub bezpośrednio drogą mailową grzegorz.tyliszczak@gmail.com

Źródła:

Podziel się tym tekstem ze znajomymi!