Wczesną wiosną 1885 r. dwa wybudowane w niemieckim Szczecinie pancerniki wyruszyły w długą drogę do Azji. Po przebyciu tysięcy mil morskich dotarły do Chin, gdzie stały się chlubą tamtejszej marynarki wojennej.
W połowie XIX w. oddano do użytku szczecińską stocznię Vulcan. Dawała ona wiele powodów do zadowolenia swoim właścicielom i akcjonariuszom. Szczególną sławę przyniosły jej wielkie transatlantyki, które na przełomie wieków królowały na wodach. Niepodzielna dotąd władza Anglików na morzach została przełamana, a dokonały tego słynne szczecińskie czterofajkowce. W 1897 r. “Keiser Wilhelm der Grosse”, w 1900 r. “Deutschland”, a dwa lata później “Kronprintz Wilhelm” kolejno zdobywały prestiżową Błękitną Wstęgę Atlantyku w rekordowym czasie pokonując ocean.
Niemal od początku stocznia Vulcan budowała też okręty wojenne dla niemieckiej marynarki. Dumę przyniosły jej pancerniki “Meclemburg”, “Preussen”, “Pommern” i “Rheinhard”. Były to największe i najokazalsze jednostki, poza tym z pochylni Vulcana spuszczono do wody dziesiątki dużych i lekkich krążowników, korwet, kanonierek, niszczycieli, torpedowców, a także kilka łodzi podwodnych. Jednostki te powstały głównie na zamówienie niemieckiej marynarki. Niemniej jednak produkowane w Szczecinie okręty trafiły też do Rosji, Grecji, Urugwaju, a także Chin.

Druga połowa XIX w. była bardzo ważnym okresem dla cesarskich Chin. Z jednej strony państwo starało się jak mogło walczyć z rosnącą ekspansją mocarstw zachodnich, z drugiej próbowało przeciwstawić się rosnącej potędze sąsiedniej Japonii. Oba azjatyckie państwa zdawały sobie sprawę z konieczności posiadania silnej marynarki wojennej opartej głównie na pancernikach. Na Daleki Wschód zaczęły płynąć okręty wojenne zamawiane w brytyjskich, amerykańskich, francuskich i niemieckich stoczniach.
Po niepowodzeniach w wojnach opiumowych Chiny zapragnęły wzmocnić swoje państwo. Nie zamierzały rezygnować ze swojej tradycyjnej struktury społeczno-politycznej, ale jednocześnie zdawały sobie sprawę, że celu nie uda się osiągnąć bez zachodnich technologii. Właśnie w ramach tej polityki w szczecińskiej stoczni AG Vulcan Stettin w latach osiemdziesiątych XIX w. chińskie władze zamówiły dwa pancerniki. Początkowo cesarskie władze Chin zamierzały kupić dwanaście pancerników, jednak zbyt wysokie koszty zmusiły ich do ograniczenia swoich oczekiwań.
Spod ręki szczecińskich stoczniowców dla chińskich zleceniodawców wyszły dwa pancerniki: “Dingyuan” i “Zhenyuan”. Okręty stały się trzonem Floty Beiyang. Oba miały po 93,9 metra długości, 7670 ton wyporności, napędzały je silnika parowe o mocy 7200 KM, załogę tworzyło zaś ponad 360 marynarzy. Podstawą uzbrojenia były cztery armaty kalibru 305 mm, dwie armaty kalibru 150 mm, kilka mniejszych działek i trzy wyrzutnie torped. Nowoczesne, jak na owe czasy jednostki, dość szybko zestarzały się. Brakowało im szybkostrzelnych dział średniego kalibru. Osobnym problemem był niski stan wyszkolenia chińskich marynarzy.

Z końcem XIX wieku Japonia rozpoczęła agresywną politykę zagraniczną. Chcąc uzyskać koncesje terytorialne w 1894 r. zaatakowano Chiny. Jednym z teatrów działań wojennych była Zatoka Koreańska i Morze Żółte. Na tym akwenie starły się dwie floty. Japończycy nie posiadali pancerników. Byli jednak lepiej wyszkoleni i bardziej zdeterminowani. Ich jednostki były mniejsze, ale dwa razy szybsze i zwinniejsze w porównaniu do chińskich okrętów. Posiadały też mniejsze, ale nowocześniejsze i szybkostrzelne działa. To wszystko pozwoliło im zneutralizować tak wielkie jednostki jak “Dingyuan” i “Zhenyuan”. “Dingyuan” został początkowo ostrzelany, następnie storpedowany, osadzony na mieliźnie, wreszcie wysadzony. “Zhenyuan” też ostrzelano, również osiadł na mieliźnie, przy czym tę jednostkę Japończycy przejęli, wyremontowali i włączyli do swojej floty, jako pancernik II klasy “Chin’en”. Wykorzystano go jeszcze w wojnie z Rosją w 1904 r. Ostatecznie w 1911 r. Japończycy wycofali go ze służby i rok później ze złomowali. Jak się okazało nie całkowicie.

Do dziś w Japonii zachowało się szereg pamiątek po tych okrętach, takich jak ster, kotwica, dzwony, biurko kapitana, a także inne mniejsze lub większe części. Chińczycy natomiast zrobili w 2004 r. pełnowymiarową replikę pancernika “Dingyuan”, która dziś stanowi atrakcję turystyczną miasta Weihai.